Czytasz opis jednego dnia z wyprawy Chiny po raz drugi
Dzień 14 – Huang Shan
Na autobus do Huang Shan wstaliśmy przed świtem. Dojechaliśmy do Tangkou, stamtąd shuttle busem na stację kolejki linowej i o 9 rano byliśmy już na górze. Huang Shan to pasmo górskie pokryte szeregiem szlaków prowadzących od szczytu do szczytu i pomiędzy kolejnymi hotelami.
Na początku wyruszyliśmy w kierunku Lotus Peak ale skryły go chmury, które towarzyszyły nam już przez resztę spaceru. Poszliśmy do Disspelling Cloud Hotel, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg. Spacer z mapą kupioną w hostelu był mocno utrudniony, ponieważ nazewnictwo punktów było w niej inne niż na tabliczkach na szlaku, trasy niedokładnie oznaczone a tam gdzie na szlaku używany był pinyin na mapie napisy były po angielsku.
Jeśli miałbym dać radę naśladowcom, to nie przejmujcie się zbytnio, przyjmijcie, że odległości są mniejsze niż się zdają na mapie i idźcie mniej więcej w danym kierunku. Koniec końców zorientujecie się gdzie jesteście a zgubić się tam dość trudno.
Generalnie, gdy słońce wychodziło, to było pięknie ale gdy zachodziło robiło się chłodniej i niewiele było widać.
O 14:00 byliśmy już na miejscu, zameldowaliśmy się w dormach (osobne dla kobiet i mężczyzn) i wyszliśmy na Rosy Cloud Peak.
Jeśli chodzi o te sławne zdjęcia wschodu słońca, to zapowiada się raczej kiepsko, bo widoki w kierunku wschodnim z najbliższego szczytu są mało fotogeniczne a władze parku, ze względu na remont szlaku, zamknęły wejście na najbardziej wschodni punkt widokowy.
Na szczycie powygrzewaliśmy się w słońcu, które łaskawie się pokazało i około 16 i wróciliśmy pokręcić się w okolicach tego, dosyć beznadziejnego, hotelu.
Na noc, zarówno Monika w damskim jak i ja w męskim dormie, mieliśmy tylko chińskich współtowarzyszy ale wieczór spędziliśmy sympatyczną parą, Nadą (pochodzącą z Libanu nauczycielką arabskiego mieszkającą w Londynie) i Ingu (matematykiem z Hamburga).