Czytasz opis jednego dnia z wyprawy Chiny, Laos, Tajlandia
Dzień 12 – Mekong
O 6 rano wstaliśmy, żeby pójść z Marysią załatwić bilety na tajemniczego slowboata do Luang Prabang. Po autobusach, wertepach i szokującym spokoju Laotańczyków w podejściu do kłopotów, byliśmy pełni obaw.
Na przystani slowboat okazał się zwykłą łodzią, zabierającą na pokład kilkadziesiąt osób. Śniadanie zjedliśmy w jednej z restauracji po drodze na przystań obserwując jak małe łodzie motorowe kursują na granicy Laos-Tajlandia. Po śniadaniu w jednej z restauracji zapakowaliśmy się na pokład i już po 11 wyruszyliśmy razem z 60 innych białych turystów w podróż po Mekongu.
Po 6 godzinnej podróży wśród pięknych widoków, stłoczeni na pokładzie i lekko poirytowani zachowaniem turystów z Izraela, którzy stwierdzili, że jest to doskonałe miejsce aby zapalić trawkę, dotarliśmy do Pak Beng.
Od razu obskoczyły nas dzieci oferujące pokoje na nocleg. Marcin został oddelegowany do znalezienia noclegu, co mu się udało chociaż później okazało się, że w pokojach nie było światła i ciepłej wody :) Oczywiście próbowaliśmy zgłaszać reklamacje ale chłopak, który w naszym guesthousie sprawiał wrażenie bycia kimś ważnym, pocieszył nas, że o 22:00 i tak światła nie będzie w całym Pak Beng i z łaską wręczył nam po drugiej świeczce.
W tle słychać gwar podróżnych, cykady, świerszcze i generatory prądu.
Kolację zjedliśmy przygotowaną przez dwie kilkunastoletnie dziewczyny, które w woku stojącym na najzwyklejszej kuchni węglowej przygotowywały kolejno nasze dania. Gdy nas zapraszały do knajpki oświetlanej wyłącznie świeczkami, powiedziały, że za dwie minuty włączą im światło. Zresztą chłopak w hotelu powiedział dokładnie to samo – „za dwie minuty światło będzie”.
Ani jedno ani drugie się nie wydarzyło oprócz tego, że u Dzieciaków w pokoju działające na początku światło później też odmówiło współpracy. Te „2 minuty” musi oznaczać coś dziwnego w języku tubylców…
W Pak Beng też dość łatwo było by kupić trawkę a na liście potraw niewskazanych w mieście, w którym lodówka jest zbytkiem, wylądowało wszystko co zawiera tuńczyka. Monikę, po jakiejś potrawie tuńczykowej cały wieczór mdliło i bolał ją brzuch.