Warning: Undefined property: WP_Error::$cat_ID in /home/dobert/domains/backpacking.org.pl/public_html/wp-content/themes/elegant-grunge/index.php on line 15

Wszystkie wpisy dotyczące miejsca 'Makau'

lis 7 2006

Dzień 3 – Z Makau do Guangzhou

Po krótkim śnie wstać było ciężko więc oglądać ruiny katedry św. Pawła udaliśmy się w średnich nastrojach. Tuż obok katedry jest wzgórze Fortaleza do Monte, z którego można zobaczyć na panoramę miasta, i na którego zboczu, w cieniu drzew, można lokalni panowie wyprowadzają na spacer swoje ptaszki:)

Katedra św. Pawła w Makau

Ruiny katedra św. Pawła w Makau

Obiad zjedliśmy w jakiejś przypadkowej knajpce, potem Dzieciaki trochę pointernetowały i pożegnaliśmy Makau. Zgodnie ze wskazówkami, które poprzedniego dnia przekazywała nam cierpliwie i mozolnie pani od biletów, małym busem dojechaliśmy do granicy z Chinami.

Panowie wyprowadzają swoje ptaszki na spacer, Makau

Panowie wyprowadzają swoje ptaszki na spacer, Makau

Dopiero, gdy po kolei wydarzały się wszystkie rzeczy, które bileterka nam mówiła i rysowała uwierzyłem, że doskonale zrozumiała gdzie chcemy się dostać :)

Odróżnianie fałszywych leków od prawdziwych, Makau

Jak odróżnić fałszywe leki od prawdziwych

Po stronie chińskiej, po wypełnieniu kolejnych formularzy, miła pani z informacji zaprowadziła nas na stację autobusową i usadziła w poczekalni. Znów nie wiedzieliśmy czy dobrze robimy ale po przygodzie z dnia poprzedniego, wzrosła nasza wiara w to, że tubylcy idealnie wiedzą czego nam potrzeba. Po mniej więcej pół godzinie dziewczyna wróciła i wpakowała nas do autobusu. Nie dość, że jechał do Kantonu, to jeszcze odjeżdżał wcześniej niż ten, na który posiadaliśmy bilety :)

Chińskie lampiony w Makau

Makau

W Kantonie wysadzili nas pod jakimś hotelem. Spod niego przemaszerowaliśmy w pełnym rynsztunku z 5 km pod dworzec kolejowy, co delikatnie podniosło poziom stresu w grupie:) Od razu weszliśmy do środka kupić bilety.

Pani bileterka, pomimo tego, że tylko nad jej okienkiem widniał znajomo wyglądający napis „Booking”, po angielsku nie mówiła i wskazała okienko obok. Tam, już bez kolejki, za to z przerwami na momenty, gdy Chińczycy bezpardonowo wciskali się między nas a bileterkę kupując swoje bilety w tak zwanym międzyczasie, dostaliśmy bilety na hard sleeper w pociągu K365 relacji Guangzhou-Kunming.

Z dworca pomaszerowaliśmy prosto do Youth Hotel, który na szczęście był bardzo blisko. Wzięliśmy dwie dwójki i jedynkę dla Marysi. Nasz pokój zalatuje stęchlizną i nie ma w nim toalety ani prysznica ale jest tanio.

Dworzec kolejowy, Kanton, Chiny

Dworzec kolejowy w Kantonie

Wieczorem wyszliśmy szukać czegoś do zjedzenia. Bilet na metro kosztuje 2 Y więc kawałek podjechaliśmy metrem i dotarliśmy w rejony, w których było wyjątkowo mało turystów. Idąc ulicą zatrzymaliśmy się przy knajpce sprzedającej mięso z rożna. Jak zaczęliśmy się wpatrywać w ofertę, która wcale nie przypominała drobiu dwie Chinki stojące obok z wielką radością pozbawiły nas wątpliwości – na rożnach piekły się psy. W sumie to Kanton, nie powinno nas to dziwić…

Za psy z rożna podziękowaliśmy ale, że byliśmy już głodni weszliśmy do pierwszej napotkanej restauracyjki, gdzie okazało się, że nikt z obsługi nie mówi po angielsku. Wspomagając się rozmówkami angielsko-chińskimi i menu schowanym do kieszeni w Makau, zamówiliśmy naszą kolację, na którą składał się ryż, makaron i dziwne, rozgotowane brokuły. Kelnerki miały mnóstwo uciechy, gdy przyniosły nam, dla sprawdzenia czy się dogadaliśmy, surowe warzywa i pokazały gestami, że mają zamiar je ugotować.

Metrem wróciliśmy do hotelu gdzie grą w kości przy piwku, zajadając śliczny Dragon Fruit (Hylocereus undatus zwany też pitaja, pitaya lub pitahaya) i oglądając kreskówki dubbingowane przez Marcina zakończyliśmy wieczór. Koło 0.30 postanowiliśmy zrobić małe, testowe pranie.


lis 6 2006

Dzień 2 – Z Hongkongu do Makau

Na śniadanie poszliśmy do restauracyjki, którą znaleźliśmy poprzedniego dnia. Sympatyczne miejsce na Nathan Road po lewej stronie od McDonalds, gdzie dolewają herbaty za darmo a drzwi otwiera się nie klamką a przyciskiem na ścianie. Dziewczyny zamówiły tajemniczo brzmiący japaneese udon – grube spaghetti, które wygląda jak dżdżownice, lub macki jakiegoś morskiego stworzenia.

Japoński udon w Hongkongu

Japaneese udon

Przetestowaliśmy też komplet przypraw stojący na stole, w tym czerwony, strasznie kwaśny płyn i pomarańczową super pikantną pastę.

Z pełnymi brzuchami mogliśmy ruszać dalej, do Makau. Popłynęliśmy katamaranem FirstFerry, za 132HK$ od łebka, i już po godzinie wypełnialiśmy formularze przyjazdowe na granicy.

Za 2,5 HK$ (płaciliśmy walutą Hongkongu) autobusem numer 3 dojechaliśmy do centrum, gdzie przy Rua da Felicidade znaleźliśmy hotel Vila Universal. Pięcioosobowy pokój, po szybkim targu, kosztował nas 420 M$. Zameldowaliśmy się i wyszliśmy na rozpoznanie okolicy.

Santa Casa da Misericordia, Makau

Santa Casa da Misericordia, Makau

Potrzebowaliśmy kupić bilety na autobus z Makau do Kantonu. Kupowanie biletów zazwyczaj nie jest szczegółem na tyle istotnym aby się nad nim rozpisywać, tym razem jednak sprawa okazała się nie tak prosta.

Pan siedzący za okienkiem, po paru chwilach rozmowy na migi, uciekł. Zwyczajnie poszedł i już nie wrócił. Za parę minut zjawiła się pani, która na nasz angielski, wspierany mapami odpowiadała po chińsku, na migi i pisząc na kartce. Koniec końców dostaliśmy bilety, które, przynajmniej teoretycznie, były na dzień następny, dla pięciu osób do Kantonu. Nie było żadnej gwarancji, że bileterka nas zrozumiała tak samo jak nic nie gwarantowało nam, że my rozumiemy ją.

Vila Universal w Makau

Vila Universal w Makau

Rua da Felicidade, na której stoi nasz hotel, to jedna z bocznych uliczek, przy której jest mnóstwo sklepów z suszonym mięsem, sklepów z ciastkami i sklepów sprzedających różne morskie stwory i ryby.

Zdjęcie suszonych ryb w Makau

Suszone ryby

Wracając ze spaceru po uliczkach Makau, dziewczyny obkupiły się w ciastka, robione wprost na ulicy. Znaleźliśmy też sklep z porto, bo jeszcze w domu, gdy dowiedzieliśmy się, że Makau było portugalską kolonią, postanowiliśmy je spróbować. Zaczęliśmy od jednej butelki, później dokupiliśmy drugą, a gdy już skończyła nam się lokalna waluta, całą resztę wydaliśmy na piwo. To był upojny i długi wieczór…

Suszone mięso z Makau

Suszone mięso